To bardzo ważne kto. Takie beztroskie podejście jak wyżej kończy się entryzmem prawicy w lewicowych tematach.
Niektóre pomimo tego jeszcze sobie radzą.
Przypominam że:
- Nadal nie wiemy co odpowiada za takie zachowanie orek i nie wiemy, czy to nie sprowadzi w przyszłości negatywnych konsekwencji na ten gatunek
- Antropomorfizacja jest passe.
Nie ufałabym do końce temu doniesieniu. Mignęło mi gdzieś, że ten człowiek bywał w różnych miejscach i środowiskach, także lewicowych, a jego związki z SB to prowadzenie samochodu dla kogoś stamtąd. Zresztą jedyne źródło tego info to twitter jakiegoś węgierskiego opozycjonisty.
Oczywiście jest możliwe, że to był nacjonalista bardziej nacjonalistyczny od Ficy, historia zna masę takich przypadków. Shinzo Abe też zabił nacjonalista, rolnik który uznał że kryptofaszolski premier zdradził jego grupę społeczną i zawodową. Wiilliama McKinleya zabił polski imigrant, robotnik pod wplywem lewicowej i anarchistycznej propagandy. Imran Khan (premier Pakistanu) został postrzelony przez islamistę który obawiał się, że nowy rząd będzie "antyislamski". Jovenel Moïse z Haiti został zabity przez siły sponsorwane przez Kolumbię (!) które chciały wynieść do władzy haitańczyka amerykańskiego pochodzenia (!).
Tak że no, zabójstwa polityczne w XX wieku często bywają dziwne i przychodzą z nieoczywistych kierunków. Ale pokazują też, że bardzo łatwo oblać po nich gównem całą opcję polityczną zamachowca, albo oskarżyć go o dowolne powiązania, które sprawia że poczujemy się lepiej!
Czuję dobrze uBlock:
Czy rzecznik lokalnego oddziału Antify się wypowiedział???
Najgorsze ze tak, wygrają. Kosztem nas wszystkich.
Dokładnie, nawet pomimo faktu że jest to w istocie wojna hybrydowa.
Właśnie dlatego zajmowanie się dyskursem jest tak cholernie ważne. Dyskurs i narracja to wszystko w dzisiejszym świecie. Za pomocą odpowiednich narzędzi językowych i narracyjnych można uzasadnić praktycznie wszystko. Zwłaszcza, jeśli używa się faktów.
Ciągle podkreślam, że fakty nigdy nie są tylko faktami. Wszystko pływa w narracyjnej zupie, człowiek tworzy i konfiguruje znaczenia w oparciu o to, jak interpretuje fakty. A potem w oparciu o te interpretacje dokonuje decyzji. Nie ma czegoś takiego jak "gołe" fakty. To znaczy jest, ale fakty w gołej postaci nie są nam do niczego przydatne, dopóki nie podejmiemy decyzji o tym, co z nimi zrobić.
Jest niezbitym faktem, że presja migrantów na granicę z Białorusią jest zjawiskiem jak najbardziej wyreżyserowanym przez rosyjskie i białoruskie KGB. Nikt tego nie neguje, wiadomo nawet jakie linie lotnicze przywożą zdesperowanych ludzi z drugiego końca globu. Wiemy z pewnych przecieków, np. ukraińskiego czy amerykańskiego wywiadu, że w ostatnim czasie nastąpiła reorganizacja sposobu wysyłania migrantów na granicę. Że podzielono je na grupy 25-30 osób, a każda otrzymała swojego oficera-przewodnika koordynującego działania ze służbami. W ten sposób są oni zdolni do dosłownego pędzenia w stronę polskiej granicy wielu osób naraz z różnych kierunków i faktycznej destabilizacji tak zwanego systemu ochrony granicy.
Polskie MSZ dostaje od sojuszników takie "gołe fakty" i wtedy dokonuje ich interpretacji. I interpretuje je tak, jak mu wygodnie z perspektywy technologii władzy. Czyli że nie mamy do czynienia z żadnymi zdesperowanymi czy nawet oszukanymi ludźmi, odmawiamy zrozumienia ich perspektywy jako ofiar całego procederu - bo to za trudne, wymaga zbyt dużo "pokrętnego" myślenia i tworzenia rozwiązań które nie są "intuicyjne" z perspektywy zarządzania państwem. Lepiej dokonać interpretacji zgodnie z którą to po prostu "atak hybrydowy". A skoro coś jest atakiem, to my musimy się bronić. Wszelkimi dostępnym środkami. Ludzi, których służby specjalne używają jako mięsa armatniego w tym "hybrydowym konflikcie", nie musimy wtedy traktować jak ludzi. Wiecie, jeśli na wasze miasto spadają rakiety, to strąca się rakiety, co nie? Nikt nie przejmuje się uczuciami rakiet.
A skoro "gołe fakty" mówią, że jest to operacja faktycznie wymierzona w jakiś tam system ochrony granicy i potencjalnie w nasze bezpieczeństwo, to "logiczna" konkluzja jest jedna. Niedługo zaczniemy do tych "ludzkich rakiet" strzelać.
Dlatego właśnie zawsze i wszędzie należy dekonstruować narracje i wprowadzać w ich miejsce takie, które lepiej służą naszym celom.
Nie mam auta. Ale tak samo jest z tymi wszystkimi firmami od fotowoltaiki i pomp ciepła - ludzie dostają dotacje, więc na rynku jest pełno gówna które zaoferuje ci chujową jakość usług i co im zrobisz, nic nie zrobisz. Przecież mamy wolny rynek. :)
Może niech zapytają swoich starszych kolegów na przykład o to, dlaczego mimo odkrycia tych problemów nie tylko nic z faktem nie zrobili, ale wręcz jebali po osobach które ujawniły problem i agresywnie atakowały każdego kto znalazł się po innej stronie barykady niż te ziomy? A jeśli przyjdzie im w sukurs jakiś znany ruchowy bullsziter który opowie im bajkę o tym, że to było dawno i że już wszyscy zrozumieli swoje błędy, to niech opowiedzą jeszcze jak wyglądało tych błędów prostowanie i zadośćuczynianie ofiarom.
Wiesz, można zaczepić np kogoś na korytarzu byłej Syreny i spytać: "ej, kto tu mieszkał wcześniej i co się z nim stało". :)
Problem w tym, że z perspektywy zarządu to są dziesiątki związków i każdy uważa że reprezentuje pracowników. A są takie związki do których należą ci wszyscy rozmnożeni ponad miarę kierownicy, którzy zamiast rozumieć że są częścią problemu, próbują przez przynależność do związku chronić swoje dupy.
Dlaczego nie zgadzają się np. na redukcję etatów kierowniczych, żeby móc zachować te najważniejsze? Bo stołki do dup solidaruchom przyrosły.