No ale IP nie jest syndykalistyczne, jawnie to przecież ogłosili, że są związkiem ze ścisłą hierarchią itp. i nie działają anarchistycznie. Tylko flagą pomachać lubią. :)
Ile jeszcze ludzi w Gazie musi zginąć, żeby twoi przyjaciele* z Izraela zaznali zemsty?
EDIT: rzygam już mentalnym konfiarstwem, whataboutismem itp po tegorocznozimowych absurdalnych dyskusjach z syjonistami (orędownikami nacjonalizmu jakby ktoś nie wiedział) tutaj, więc 101:
-
Utożsamianie wszystkich Palestyńczyków z Hamasem i uważanie, że każdy Palestyńczyk co do zasady popiera Hamas, byłoby nazywane "oszczerstwem krwi" gdyby ktoś tego samego rodzaju argumentacji użył wobec Izraelczyków. No ale co wolno wojewodzie, prawda?
-
Szmerowi koledzy syjoniści byli przynajmniej cwańsi w zagrywkach, bo uparcie powtarzali że nie ma czegoś takiego jak naród palestyński, a ich flaga jest flagą partii Asada - oczywiście kompletnie ignorując takie rzeczy jak procesy tożsamościowotwórcze. Ty walisz z grubej rury bez pozostawiania wątpliwości: Palestyńczycy jako tacy są winni tej masakry, więc nie zasługują na żaden gest solidarności, nawet będąc ofiarami kompletnie nieproporcjonalnej i barbarzyńskiej "odpowiedzi".
-
Jeśli w tym momencie mamy mieć kolejną dyskusję o tym, że historia nie zaczęła się 7 października i że Izrael miał 500 milionów szans, by nigdy nie wyhodować u swojego boku tak nienawistnej mu organizacji, do której przystają ludzie zdesperowani, wyrzucani z domów, wywłaszczani z ziemi, pozbawiani pracy i środków do życia za sprawą apartheidowej polityki, to ja wysiadam, nie będę brać w tym udziału. Zmarnowałam na to dość czasu tej zimy. A jeśli chcesz bawić się w rewizjonizm historyczny jak kol. Ziółkowski, próbując "udowodnić" za pomocą swoich paszkwili że Arabowie mają nienawiść do Żydów "we krwi" i sugerować w ten sposób, że każdy akt mordowania ich jest tak naprawdę samoobroną, to również mnie taka dyskusja nie interesuje. Uważam że ktoś pretendujący do miana człowieka nie powinien takich "argumentów" nigdy tworzyć ani podnosić.
- 3,5. Napomknąć mogę tylko, że gdyby nie całe te zaszłości historyczne i nawarstwienie się krzywd (w których to jedna strona ma niesamowicie nieproporcjonalny udział), a także gdyby nie kompletnie okrutna skala retaliacji po ataku 7.10 (włączając w to atakowanie WŁASNYCH OBYWATELI przez Izrael, który wolał zabić własnych zakładników nim opuszczą teren kraju niż ich uratować), to może istniałoby miejsce na bardziej zniuansowaną dyskusję. Gdyby nie to, że aktualnym premierem owego kraju jest kahanista o dosłownie ludobójczych sympatiach, który tym samym krajem rządził już wcześniej, i który pcha ten kraj w kierunku miksu teokracji ze współczesną dyktaturą, instalując fanatyków religijnych na stanowiskach rządowych, gdyby ten kraj istniał sobie w próżni historycznej i geograficznej, nie miał za sobą historii atakowania i zabijania własnych sojuszników w celu realizacji swoich interesów i ignorowania dosłownie wszystkich zaleceń agend międzynarodowych, gdyby jego wojsko nie strzelało do osób protestujących w sposób pokojowy... kurde, sporo tego "gdyby". Ale tak, brak tych "gdyby" z pewnością ułatwiłby wiele spraw i spowodował, że byłoby nas obecnie stać na pyszenie się moralną wyższością na Zachodzie.
-
Pomijam już niuanse takie jak to, że nie trzeba kochać i wielbić każdej ofiary na tym świecie, by przydawać jej status ofiary albo zauważać jej zmarginalizowaną pozycję. To powinno być oczywiste dla przedszkolaka, tak jak to, że uczestnicy Parady którzy decydują się na taki krok nie są wcale ćwierćmózgami uważającymi, że Hamas jest najbardziej proqueerowym stronnictwem politycznym na świecie. Tak może uważać tylko prawacki debil albo cynik. Prawacki debil myśli, że wszędzie poza swoją bańką ma do czynienia z bandą idiotów. Cynik tak nie myśli, ale wie, że jeśli wrzuci taki przekaz, to prawacki debil się na niego nabierze, a i lewaków można wokół niego skłócić.
-
Nikt nie robi żadnego pinkwashingu ani samej Palestyny, ani Hamasu (bo że dla ciebie jest to tożsame, to już ustaliłeś sam). Z prostej przyczyny: ani Palestyńczycy ani ich ruchy polityczne nie uważają się za sojuszników osób LGBT+ ani żaden raj na ziemi dla naszej społeczności. Nasz odruch moralny wynika z braku zgody na systemowe ludobójstwo, które nie zaczęło się oczywiście 7 października, lecz trwa od wielu, wielu lat. Obecnie jest po prostu skrajnie nasilone i doprowadza do fizycznej eksterminacji całej grupy społecznej. Ad punktu 3,5: może gdybyśmy żyli w historycznej i politycznej próżni, łatwiej byłoby nam zajmować stanowisko ambiwalentne. Chociaż i tutaj każdy człowiek z działającym sercem i mózgiem powinien spytać: kiedy będzie dość? Kiedy przelew krwi osiągnie moment, w którym Izrael uzna, że krzywdy są już pomszczone, a zagrożenie oddalone? Nawet jeśli serio wierzyć w propagandę o "żywych tarczach" - jak można za żywe tarcze uznać całe dzielnice miast, całe miasta? Czy dzieci też są winne? Ile z nich musi jeszcze zginąć pod gruzami, żebyśmy uznali "TEN KONFLIKT ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY"?
-
Per analogiam: nie musimy odczuwać bezgranicznej miłości do wszystkich Ukraińców tego świata, by pomachać czasem ukraińską flagą w geście solidarności i sprzeciwić się ludobójstwu prowadzonemu przez Putina. Zdajemy sobie w pełni sprawę, że w Ukrainie jest masa fanatycznych nacjonalistów, którzy otwarcie nawet podczas tej wojny mówią, że nie powinniśmy istnieć. Że państwo ukraińskie jest okrutne wobec osób transpłciowych, nawet bardziej niż polskie. Ale to Ukraińcy, w tym tamtejsze osoby LGBT, są teraz ofiarami barbarzyńskiej napaści ze strony Moskwy. To ich miasta są atakowane, a ich cywile zabijani z dronów.
-
Izrael uprawia pinkwashing przy biernej lub czynnej aprobacie całego świata, chwaląc się powszechnie swoją inkluzywnością tylko wobec "naszej" grupy, a odmawiając człowieczeństwa osobom innej narodowości (np. mordując ich). Z jednej strony pozwala np queerowym osobom z Palestyny osiedlić się w swoim kraju (tak naprawdę dopiero od kilku lat i wciąż z dużymi ograniczeniami), a z drugiej nadal traktuje ich jak obywateli drugiej kategorii ze względu na samo pochodzenie. Wymaga pełnej asymilacji, porzucenia swojej tożsamości bądź religii, odmawia ci prawa do posiadania własnej ziemi albo nieruchomości tylko ze względu na to, jakie masz geny. Jasne, jako zagrożony queer z Hebronu pójdziesz na to, ale wiesz, że musisz siedzieć cichutko jak mysz pod miotłą, ile razy twoi nowi izraelscy "koledzy" będą rzucać niewybredne żarty lub otwarcie deprecjonować grupę z której pochodzisz. I to wcale nie w taki sposób, w jaki ty sam byś to robił.
A to wszystko w najlepszym scenariuszu, bo w najgorszym owszem, albo dostaniesz łaskawą zgodę na pobyt i na zapierdol w jakiejś fabryce/markecie, ale musisz chodzić kanałami, albo nie masz nawet tego i twoje przeżycie zależy od tego jak skuteczny jesteś w pracy seksualnej albo handlu narkotykami. To, że w teorii takie azyle są przydzielane (przypominam, od niewielu lat, z tego co pamiętam to chyba od 2022), nie oznacza że izraelskie służby rozpatrują wnioski pozytywnie i nie deportują queerowych osób bezpośrednio do Gazy albo na Zachodni Brzeg.
*) nie mam wątpliwości po twoich licznych komentarzach że są to raczej twoi przyjaciele niż nie. Może to złośliwe z mojej strony, ale używam tego do podkreślenia pewnej różnicy: dla mnie Palestyńczycy nie są przyjaciółmi en masse, żadna zbiorowość nie jest. Pojedynczy ludzie mogą być. Ale nie uzależniam obrony kogoś przed zbrodniami od tego, czy z nim sympatyzuję w 100% czy nie. Powstańcy Wandejscy z czasów Rewolucji Francuskiej są raczej moimi ideologicznymi wrogami, a wciąż uważam, że ich masakra nigdy nie powinna była się wydarzyć.
True, ale trzeba zauważyć że ostatnio ma mniejszy dostęp do ucha Trumpa i jest raczej architektem ogólnej strategii niż szyją która kręci głową. Osobiście nienawidzi Muska i gardłuje przeciwko niemu, a Trump cieszy się kiedy jego dwór jest skonfliktowany, bo łatwiej nim zarządzać.
Obecnie IMO więcej posłuchu u pomarańczowego ma Stephen Miller który jest teraz o wiele bardziej niebezpieczny niż Bannon.
Nie pamiętam już dokładnie w jakim momencie "ogłosiło że nie jest", po prostu przestało ogłaszać że jest. Nie wiem czy było jakieś jedno zbiorowe oświadczenie, aż tak bardzo się nimi nie interesuję. Po prostu wielu członków tu i tam to potwierdzało, no tak, nie jesteśmy anarchistycznym związkiem, bo trzeba było wybrać bardziej skuteczną formę organizacji i sformalizować się żeby rejestrować komisje, bla bla bla. Grunt że nikt stamtąd raczej temu nie zaprzecza, więc nie będę teraz siadać i przekopywać się przez wszystko co IP napisało publicznie kiedyś. Plus z tego co ja zdążyłam zauważyć, wśród członków IP jest bardzo duża reprezentacja osób z organizacji socjalistycznych, spadów po PPS i tak dalej.