Ad. 28:
Gdyby jeszcze magazyny energii budować.
Co również się nie stanie.
A dziękuję. Nie jestem ekspertką w temacie, też pewnie powtarzam po kimś mądrzejszym. Ale no eh, jest tyle problemów że nie chce mi się tego rozpakowywać, nie lepiej po prostu wybudować EJ???
Biega głównie o hajsy, serio. Jak się wgłębi w temat tych wszystkich Atlas Foundation, Heritage Foundation itp, to widać jak na dłoni właśnie inżynierię społeczną przez sieci wpływów. Sponsorowanie różnego typu działań zmiękczających społecznie.
Jeśli cofnąć się w czasie do międzywojnia, do którego wielu wzdycha, bo ach, były wtedy tak masowe ruchy socjalistyczne, to trzeba być zaiste pięknoduchem żeby myśleć że sponsorowały je składki biednych robotników a nie hajs z ZSRR. Bez niego ruch też by był, ale duuuużo mniejszy. Na tym samym hajsie upasły się potem grupy typu RAF, ale także zachodni ruch antyatomowy itp. W temacie walk o prawa mniejszości w latach 70. i 80. również pomógł hajs, tym razem płynący od różnych fundacji i zdobyty w ramach Marszu Przez Instytucje. Bardzo dobrze widać imo moment kiedy te kurki się zakręciły i jesteśmy gdzie jesteśmy.
Hell, nawet nasz Fundusz im. Milo radził sobie naprawdę zajebiście finansowo za czasów rządów PiS – nie tylko dlatego że ludzie chętniej wpłacali na zrzutki, ale też dlatego że w wielu innych NGOsach leżała kasa którą dostawałyśmy w ramach darowizn od nich: czy to Femfund, MNW, czy różne inne fundusze solidarnościowe. Był nie tylko lepszy klimat na pomaganie nam, ale i hajs, który skądś się brał – w przypadku orgów to najczęściej z grantów.
Te same orgi nie są w stanie pomagać nam w takim samym stopniu dzisiaj, chociaż aktualnie mamy osobowość prawną, jesteśmy podczepione pod org o dobrej renomie, odparłyśmy miliard zarzutów o nietransparentność z czasów takiego partyzanckiego działania itp. Aktualnie mamy szczęście, jeśli jakiś większy gracz na nas w ogóle spojrzy, cyt. wyszeruje nasz kontent. Bo po prostu i do tych graczy forsa przestała płynąć strumieniem i też muszą wykminić jakie kierunki obrać teraz – na zbytki ich raczej nie stać.
A najśmieszniejsze jest, że w mediach jest dokładnie to samo. Za PiS mogłyśmy się cieszyć ich zainteresowaniem (TOK FM, Noizz, Wyborcza...), chociaż robiłyśmy press release'y na kolanie, a dziennikarze sami przychodzili, bo temat był nośny. Za to od kiedy mamy kogoś kto zrobi nam ładne grafiki, pomoże rozesłać wici i skorzysta z sieci kontaktów, okazuje się że w sumie to media mają w dupie. Może dostaniemy chwilę zainteresowania, jeśli w obecnej kampanii prezydenckiej znowu zacznie się szczucie na elgiebety, ale to wszystko łaska pańska jeżdżąca na pstrym koniu.
Zandberg robi kampanię rodem z marzeń lewicy zaopatrzonej w prawicę: używa haseł z arsenału "antysystemowców", jest już jakoś rozpoznawalny medialnie, nawet ma jakiś tam ułamek charyzmy. I nic, media go po prostu ignorują. Tak samo jak ignorowałyby go gdyby kropa w kropkę naśladował Kukiza. Bo sponsorzy mediów nie chcą widzieć cienia poparcia dla jakiejkolwiek lewicy.
A lista mediów które wymieniłeś jest sorry ale w większości śmieszna. Przegląd to gówno finansowane przez Ordynacką beton SLD, kompletnie niezdolne do opisania jakiegoś ciekawego tematu. Trybuna to nie mój klimat, nie czytam. Lewica.pl nie ma świeżych newsów, to już wpunkt.online ma z tym lepiej. Zdania nie znam, natomiast Polityka to ładnie opakowane ścierwo, drukujące np. Sakowskiego i zafiksowane na centryzmie politycznym, więc żadna alternatywa.
Nowy Obywatel byłby pożyteczny, gdyby nie to, że prowadzą go pisowcy i tam przekierowują sympatie swoich odbiorców. No i nie wolno tam opublikować tekstu antypaństwowego (serio!), bo etatyzm to religia rednacza. To ja już wolę nieironicznie Magazyn Kontakt i Pismo.
Między innymi, ale też kilka innych rzeczy. Jako że nie mam siły na drenujące mnie potencjalnie dyskusje w temacie z fanatykami STATYSTYK i źródeł które przeczytali wczoraj, to po prostu zostawiam smutną buzię, bo coś zostawić muszę. Miałyby te nasze cudne niekorporacyjne portale taką możliwość, to by nikt nie pytał. :(
Na insta naskoczyła na mnie w temacie jakaś osoba z bełkotem o operacji "Śluza" i zarzutami że ja w ogóle nie jestem w temacie, że SIĘ NIE ZNAM. Zaciekawiło mnie trochę z kim mam do czynienia ale szybko się okazało. Tylko dlaczego po świecie chodzi coś takiego z wypadniętym mózgiem i jeszcze daje radę na portalach pisać...?
Ale zaraz później bredzi coś o tym, że
Across Poland, even in rural areas, diets are increasingly plant-based.
Jak powiedzieć że jesteś z Warszawy bez mówienia że jesteś z Warszawy...
Many people in London comment that this seems like something that could only happen here – and we see their surprise when we tell them how vegan-friendly Poland is.
Czy mieszkanie w Warszawie wiąże się z obowiązkową lobotomią? Bo tylko tak mogę sobie wyjaśnić, że człowiek nie potrafi odróżnić dość wyjątkowego jednak pod wieloma względami miasta od całej reszty Polski... Niech spróbuje znaleźć wegańską knajpę w Lublinie albo w Łodzi (po tym jak w ostatnich latach zamknęło się kilka z rzędu...).
Tak, w Warszawie jest rzeczywiście tego od zatrzęsienia, często nawet bardzo tanich miejscówek. Ale już w takim Krakowie trzeba się jednak trochę naszukać, nie mówiąc o miastach trochę mniejszych.
Gadam o tym od 10 lat, przeżyłam już wszystkie fazy miłości środowisk lewicowych do skuteczności prawicowego populizmu, zazdrości że my nie robimy tak jak oni itp. Tłumaczyłam, wyjaśniałam, dalej nic. No ale ja jestem nikim. Może jak Markiewka to napisze to ktoś wreszcie podchwyci i skończy się cała ta naiwna nawijka, że możemy grać w tę samą grę, kiedy kto inny ustala zasady. Albo że musimy mieć "swoje media" - łatwo to rzucić, trudniej znaleźć kogoś kto za nie zapłaci.
Dziwny ten portal. Pachnie jakimś entryzmem do nowego rodzaju New Age, tylko w innym opakowaniu. Z jednej strony to "tylko" newsy, z drugiej ich dobór i pomieszanie naracji faktograficznej z komentarzem... wyczuwam bullszit.