obywatelle

joined 5 years ago
MODERATOR OF
[–] [email protected] 3 points 7 months ago

Dunning-Kruger is strong with this one.

[–] [email protected] 1 points 7 months ago* (last edited 7 months ago)

Jeszcze a propos tego, jak w praktyce wygląda kulturowa i dyskursywna dominacja pewnych trendów na co dzień - tu akurat na przykładzie Kościoła Katolickiego, ale chodzi o mechanizm. Na tej samej zasadzie wiele osób wciąż przysięga "na Biblię" w sądach w USA - choć nie jest to od dłuższego czasu obowiązkowe, to bardzo wielu uważa że będzie to "dobrze widziane", a część mówi wręcz, że "a co ci szkodzi, to tylko podkreśla wartość przyrzeczenia". Akurat ta tradycja z katolicyzmem nie ma nic wspólnego.

https://krytykapolityczna.pl/kraj/babcia-inwizytor-czas-powiedziec-sprawdzam-w-spisie-powszechnym-zaznaczyc-ateista/

[–] [email protected] 2 points 7 months ago

Jak będziesz potrzebował na terapię onkologiczną po przeczytaniu tego to mów, zorganizujemy coś.

Jeden z większych bełkotów jakie widziałam na tych łamach. Koszmar.

[–] [email protected] 1 points 7 months ago

No ale sęk w tym właśnie że Marks nie uważał religii za narkotyk, tym bardziej za groźny. Jak pisałam, opium w XIX w było powszechnie stosowanym środkiem przeciwbólowym, który złą sławę zyskał dopiero pod koniec stulecia z powodu narastającej mody na zażywanie rekreacyjne i tzw opium bary.

(a heroina była dawana dzieciom żeby się uspokoiły)

Nie wiem czy możemy zakładać że jakikolwiek system zadziała w większej skali.

Cóż, między innymi dlatego jestem anarchistką, że nie wierzę w "systemy działające w większej skali". Większa skala to zawsze prędzej czy później autorytaryzm wyrastający z idei że "przecież trzeba tym wszystkim zarządzać". Nie, nie trzeba. Nie w stopniu, w jakim wszystkim wydaje się to niezbędne.

[–] [email protected] 1 points 7 months ago (2 children)

Czy widząc na ulicy dziecko bawiące się misiem, podchodzisz do niego i mówisz że miś został wyprodukowany kosztem zdrowia Chińskich szwaczek, a jego kolega podpieprzył babci emeryturę by sobie go kupić.

Nie, bo to dziecko. Ale dobrze że rozumiesz różnicę. I mimowolnie sam traktujesz chrześcijan jak niespełna rozumu, co jest słodkie, bo nawet ja nie mam o nich tak złego mniemania. :) Zwłaszcza że jest wiele sytuacji, w których spokojnie można wyjaśnić dziecku na czym polega globalny system wyzysku. Zdziwiłbyś się, ale z doświadczenia wiem że dzieci rozumieją to o wiele lepiej niż niektórzy dorośli i szybko rośnie w nich mały rewolucjonista. :) Dzieci są też kreatywne w wyszukiwaniu alternatyw. Jeśli trzymać się analogii religijnej, porównałabym je do własnowierców, którzy nie trzymają się do końca dogmatów żadnej zorganizowanej religii, ale na bazie samej idei religijnej tworzą swój system wartości.

Chrześcijaństwo jak każda inna religia samo w sobie nie jest złe, a każda większa organizacja niesie ze sobą zarówno skutki pozytywne jak i negatywne.

Ale ja nie uprawiam jakiegoś esencjalizmu, dla mnie rzeczy czy idee nie są "złe" czy "dobre". Są albo pomocne w realizacji celów które chciałabym widzieć zrealizowane na świecie, albo nie.

Ta konkretna idea nie jest w tym pomocna - myślę że po 2 tysiącach lat możemy to już odważnie powiedzieć i wyciągnąć wnioski. Sowiecki model komunizmu też fajnie wygląda na papierze konstytucji ZSRR, a jakoś nie mamy złudzeń, że dosłownie każda jego implementacja kończyła się w ostatecznym rozrachunku słabo.

Nie ma co mydlić ludziom oczu, że ideologia, która explicite segreguje ludzi na lepszych i gorszych, która postuluje poddaństwo kobiet wobec mężczyzn, która uważa że wciąż w mocy pozostają starożytne i dość okrutne prawa religijne nomadycznego ludu z pustyni, i wreszcie religia która wręcz otwarcie zniechęca do stawiania się władzy świeckiej, obiecując efemeryczną nagrodę w niebie, jest jakkolwiek pożyteczna dla sprawy która jakoś tam nas łączy na tym portalu. Nie jest. Jest wręcz groźna i wsteczna, bo niestety w prawdziwym świecie to często działa tak, że osoby głęboko religijne, kiedy wartości społeczne i kierunek walk politycznych skonfliktują się z ich dogmatami, wybierają raczej odwrócenie się od tych wartości i trwanie przy religii. W drugą stronę odpływają w większości ludzie, którzy tak naprawdę nigdy silnie religijni nie byli, tylko byli wychowani w pewnym poczuciu, że tak wypada i tak jest dobrze. Znam zbyt wiele przykładów ze swojego otoczenia na to, że im większym chrześcijaninem staje się człowiek (zwłaszcza dotyczy to konwersji na różne odłamy protestantyzmu), tym łatwiej nagle znaleźć mu powody dla odbicia od wszystkiego co okołolewicowe, a nawet do stępienia swojej wrażliwości społecznej. I nagle odpowiednie cytaty z Biblii też się na to znajdują. Niewielu ludzi jest tak silnych wewnętrznie i tak okablowanych, że zrewiduje swoje przekonania religijne tylko dlatego, że zmieniły im się poglądy polityczne. To dotyczy nie tylko konwertytów, bo ludzie wychowani w rodzinach od kilku pokoleń chrześcijańskich (nawet nie katolickich), którzy temu otoczeniu zawdzięczają wszystko w życiu itp., też nie będą mogli znieść myśli, że niektóre progresywne wartości społeczne stoją w sprzeczności z naukami Jezusa i apostołów. Zwłaszcza św. Pawła.

Nigdy nie zapomnę jak jeden ewangelikalny protestant w każualowej gadce ze mną nie potrafił skonfrontować się z myślą, że Izrael popełnia zbrodnie wojenne. A to było z 20 lat temu. Dostawał dość konkretne opisy konkretnych sytuacji, miałam wtedy pierwszą fazę na zainteresowanie tematem, chociaż ofc nie byłam jeszcze zbyt obcykana i ktoś mądrzejszy by mnie zagiął. Ale on nie tyle polemizował na argumenty, co cały czas próbował wracać do myśli o tym, że Izrael jest błogosławiony i wybrany przez Boga, a Bóg nie może się mylić.

Inb4 zawsze można odrzucić to co ci w Nowym Testamencie nie pasuje, albo trzymać się raczej nauk tych niż innych, wycinać sobie drobinki. Tak, można. Ale wtedy to już nie jest chrześcijaństwo tylko własnowierstwo. Chrześcijaństwo to system który wypracował spójność na pewnym poziomie - istnieje wspólny mianownik dla wszystkich jego odmian i ten mianownik, ten rdzeń, jest nieusuwalny. Wspólnoty o których mówisz w dalszej części, to nie są wspólnoty chrześcijańskie sensu stricto - są bardziej jak to, co opisałam parę akapitów wcześniej.

I tak, religia niesie ukojenie bardzo wielu ludziom. Nieprzypadkowo Marks porównał ją właśnie do opium - nie chodziło mu o działanie narkotyczne, tylko przeciwbólowe. Tylko nie może być tak, że w imię łagodzenia czyjegoś bólu metafizycznego my będziemy się teraz cenzurować, kiedy krytykujemy narracje czy wartości, w których nas wychowano i których wszędobylskość jest uporczywa w naszym kręgu kulturowym. Zwłaszcza że nasza krytyka nie służy dręczeniu dziecka, jak to zgrabnie ująłeś, lecz temu, by jako zupełnie dorośli ludzie zmienić kierunek dyskursu publicznego i przestać dawać się moralnie szantażować przekonaniom zakorzenionym w religii. Wiesz, myślę że niewielu z nas będzie się wyśmiewać ze scen, w których Jezus karmi głodnych. Ale tzw niepokalane poczęcie (w teorii konsensualne, bo Maria nie odważyłaby się nawet sprzeciwić woli istoty silniejszej od niej) rodzi bardzo problematyczne implikacje. Powiedzmy sobie szczerze, to nie jest najfajniejszy mit. Nawet w tym lore są ciekawsze.

Nieodpowiednie jest mówienie im, że wszystkie ich wartości są gówno warte

Nie pamiętam fragmentu, w którym powiedziałam że WSZYSTKIE czyjeś wartości są gówno warte. Możesz przytoczyć? Bo z chochołami dyskutować mi się nie chce. Inb4 "dajesz taki wajb".

Wartości ludzi wierzących nie są gówno warte każda jedna. Natomiast cały system wartości który jest esencją chrześcijaństwa, zawiera w sobie problematyczne wątki, bo pomiędzy wartościami bardzo słusznymi przemyca takie, które z punktu widzenia naszej walki politycznej słuszne nie są.

powinni się kajać

A tego to nie powiedziałam już na pewno. Nikt nie musi się za nic kajać. Rozumiem że cię ponosi i nie czytasz mnie uważnie, ale nie wmawiaj mi rzeczy których nie powiedziałam.

Sama dobrze zaznaczyłaś że problemem są ortodoksi

Też tego nigdzie nie powiedziałam! Uważam właśnie, że to nie ortodoksja jest problemem. Uważam, powtarzam raz jeszcze, że sama te idea w swoim rdzeniu posiada wątki zbyt problematyczne z punktu widzenia ruchów progresywnych. Ortodoksi to tylko jaskrawy wyraz tego, do czego prowadzi idea posunięta do swojej żelaznej konsekwencji. Bo tak się składa że to wszystko, na co powołują się ortodoksi, już tam jest. Oni niczego do Biblii nie dopisali.

Ludzi tych możesz ranić wrzucając wszystko i wszystkich do jednego wora, a co gorsza ci sami ludzie mogą potem z braku zrozumienia i tolerancji zradykalizować się.

Oni już się radykalizują beze mnie. Radykalizują się w nagonce na imigrantów, w atakach na mniejszości. I nie robią tego dlatego, że jakiś lewak źle powiedział o Bozi w internecie. Ba, tak naprawdę ŻADEN przypadek chrześcijańskiego fundamentalisty się jeszcze z tego nie zrodził. To zawsze ludzie żyjący w swoim własnym świecie, z syndromem oblężonej twierdzy, jak obecny tu z nami kolega-szef kolektywu Postój. Oni widzą ataki na wiarę i na religię tam, gdzie ich nie ma: myślą że ich Bozię obrażają pokazy drag queens, albo chusty na głowach kobiet. Tak jak kolega z Postoju myśli, że Żydom zagraża lewica.

Tak, możemy niechcący ranić tych ludzi, ale nie ma idealnego wyjścia z sytuacji, w której żyjemy zdominowani przez chrześcijański dyskurs w kraju, w którym myślenie w tych kategoriach traktuje się jak przezroczyste. Żadna realna zmiana społeczna nie zaszła jeszcze na drodze dialogu. To kobiety z transparentami "precz z katotalibanem" spowodowały, że dziś prawie 70% Polaków popiera aborcję na życzenie. A przecież to bardzo obraźliwe dla katolików...

Pamiętasz czasy, kiedy nie wolno było w Polsce nawet delikatnie skrytykować Jana Pawła II? Wszyscy, nawet sejmowa lewica, żyli w przekonaniu, że ale papieża to ty szanuj. Tak jakby ta postać, która jest przecież figurą polityczną, była wyjęta spod ziemskich ocen. Dopiero kiedy po jego śmierci pojawiły się memuchy, cenzo i cała nieskrępowana krytyka zaczęła wreszcie płynąć strumieniami, wszystko się zmieniło. Nagle okazuje się, że wolno już zauważać problematyczność tej postaci. Że zwłaszcza nie-katolicy nie muszą się przejmować jego statusem w Kościele. A przecież człowiek został kanonizowany! Czy teraz mówiąc głośno o patologicznym systemie który w Watykanie pomógł zbudować papaj, czy kiedy wklejam obrazek z cyklu haha papiesz rucha dzieci, mam mieć na uwadze dobro wierzących katolików, którzy modlą się do tej postaci? Myślisz że daleko byśmy zaszli z pomocą "kulturalnej rozmowy"? Świecka lewica w Polsce nie miała odwagi krytykować papieża przez ponad 25 lat.

Chrześcijaństwo półkuli północnej od paru wieków coraz bardziej słabnie i żaden z jego odłamów nie ma już zębów.

W dyskursie publicznym tzw Zachodu jest wciąż optyką domyślną i przenika świeckie formy społeczne. Za milczący konsensus uważa się, że nawet niewierzący powinni się posługiwać tzw. świecką etyką chrześcijańską. To, jakim językiem przemawia często władza i jak wyglądają publiczne spory o wartości, jest mocno zakorzenione w chrześcijaństwie, nawet jeśli ci ludzie są niewierzący. Tego nie da się tak po prostu oddzielić na zasadzie "ale coraz mniej ludzi chodzi do Kościoła" albo "coraz mniej ludzi wierzy". To, że same instytucje nie mają już takich zębów, nie oznacza że nie jesteśmy wszyscy przesiąknięci tym duchem. To jest kultura, to się tak łatwo samo nie wyplenia.

Plus chrześcijaństwo jest w małej ofensywie w Azji. W Korei Południowej zdobyło taką pozycję, że ludzie z krzyżami masowo wyszli na ulicę, protestując przeciwko wprowadzeniu małżeństw jednopłciowych. Najśmieszniejsze, że rząd nie miał takiego planu, to był tylko czyjś pomysł rzucony na boku.

[–] [email protected] 2 points 7 months ago (4 children)

Mówisz to jakbyś nie wiedziała że te rzeczy luźno wiążą się z jakąkolwiek ideologią.

Mówię to, bo żyję tu i teraz, a nie w świecie w którym hipotetycznie "zniknęło chrześcijaństwo". I celowo nie wspominam o KK. Ja krytykuję chrześcijaństwo jako całość, jako filozofię, jako ideę u samych podstaw. Choćby dlatego że dobrze ją znam i wiem też, jakim zagrożeniem jest religijny fanatyzm czy neofityzm, tak częsty wśród np. konwertytów z KK na różne odłamy protestantyzmu.

Upraszczając sprawę w ten sposób krzywdzisz osoby, które wspierają lub nawet są anarchistami jednocześnie będąc chrześcijanami.

Jeśli mówię, że Sanah ma tragiczne piosenki i że jej płytami można uzupełniać ubytki w jezdni co najwyżej, a popularyzacja jej maniery wokalnej to dosłowny gwałt na uszach odbiorcy, to może jest to opinia edgy, może nadmiernie ostra - ale jest to opinia o twórczości Sanah i jej ekspresji artystycznej. Nie o wszystkich ludziach, którym akurat Sanah się podoba. Skoro każdy kto ma więcej niż 12 lat rozumie chyba, że nie jest swoim idolem, swoim ulubionym piosenkarzem itp, to chyba wie też, że nie jest swoim obiektem kultu religijnego? Że nie można go skrzywdzić atakując postać z panteonu tego kultu? Bo od tego się cała ta inba zaczęła - proabo kolektyw przerobił tylko stary żart o tym, że gdyby na niepokalane poczęcie była antykoncepcja, to może dziś nikt by jej z powodów religijnych nie zakazał. Zrobiła się straszna burza, że obrażają "chrześcijan", podczas gdy tylko i wyłącznie drwi się ze społecznych konsekwencji traktowania skrajnie serio starożytnych mitów.

Na tej zasadzie mamy nie mieszać z błotem Balcerowicza i nie orać liberalizmu ekonomicznego (który bardzo wiele osób traktuje religijnie!), bo możemy skrzywdzić osoby które są anarchistami i landlordami jednocześnie? :)

Nie, sorry. Nie będzie mojej zgody na krzywdzenie ludzi, na celowe ustawianie ostrza szydery tak, żeby pogrążyć akurat ich celowo. Ale nie będzie też udawania, że wszystko jest okej z bardzo problematycznymi religijnymi symbolami (kult czystości i dziewictwa, kult kobiecego posłuszeństwa wobec patriarchalnego bóstwa, idea wyniesienia do świętości za sprawą zostania inkubatorem). Te symbole, choć zakorzenione w mentalności sprzed 2000 lat, wciąż oddziałują na nas tu i teraz. Żyjemy w tej konkretnej kulturze ukształtowanej przez to myślenie. I dlatego naszym obowiązkiem jest je dekonstruować, obnażać i rozbrajać. Gdybyśmy żyli wśród ortodoksyjnych Żydów, albo skrajnie patriarchalnych Yanomamów, nasza rola byłaby dokładnie taka sama.

[–] [email protected] 4 points 7 months ago

Dzisiaj Wyrwał zrobiłby wywiad z narodowcem o lewakach którzy narażają Bezpieczeństwo Naszych Żołnierzy.

[–] [email protected] 0 points 7 months ago

Dude ja lata siedziałam na lewackicn grupkach. Nikt mnie z nich nigdy nie wyrzucił. Tak się składa że jedną nawet prowadzę. Ale to naprawdę świetny argument w dyskusji: "spadłabyś z każdej lewackiej grupki". Pokazuje że serio gadasz żeby gadać.

To co ty nazwyasz monologami i robieniem wykładów ja nazywam uzasadnianiem swojej linii. Przy pomocy argumentów. Fakt, daję z siebie nieproporcjonalnie za dużo względem faktu, że ty argumentami w ogóle nie operujesz – powtarzasz tylko w kółko "jest tak ponieważ tak uważam".

Oczywiście że puszczają mi nerwy. Ile razy można mieć nadzieję, że ktoś odniesie się merytorycznie do tego co piszesz, ze zrozumieniem? A potem odbijać się od ściany? To jest serio niemiłe uczucie. Jak marnuję w sumie cenny czas żeby jak najdokładniej wyjaśnić moje pozycje, to dostaję sugestią że to "filozofia". Jak napiszę tylko jedno zdanie to zaraz święte oburzenie, że "a gdzie argumenty". xD

[–] [email protected] 7 points 7 months ago* (last edited 7 months ago) (6 children)

Największym błędem chrześcijaństwa, z którego wynikło najwięcej krzywd była próba jego uniwersalizacji na siłę. Chrześcijanie, przekonani, że ich religia jest najlepsza i jedynie słuszna, nieśli ją wszystkim.

To nie jest błąd, tylko obowiązek który na chrześcijanina nakłada Biblia (Mt 24,14; Mk 1,14-15; 1 Kor 9,12...) Ci, którzy "nie znają Boga" MUSZĄ mieć szansę zapoznania się z nim, bo inaczej nie będą mieli okazji dostąpić łaski zbawienia. Ludzie tacy są niemoralni (Rz 1,18-32) Poza tym są głupi (Mdr 13,1). Całe przedsięwzięcie Jezusa nie miało na celu stworzenia autarkicznego kolektywu religijnego który uprawia swoje praktyki po jaskiniach i jest mu z tym dobrze. Objawienie św. Jana bardzo dobrze opisuje co stanie się z tymi, którym poskąpimy wiedzy o Bogu:

Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia / został wrzucony do jeziora ognia. (Ap 20,15)

Musisz mieć szansę znaleźć się w Księdze Życia, bo tylko podług niej niebiańska biurokracja będzie sądzić żywych i umarłych, ważąc twoje grzechy. To elitarny rejestr, do którego nie jesteś zapisany z automatu. Poza Księgą Życia jest tylko wieczny ogień i potępienie. Kto tego nie rozumie, ten nie rozumie chrześcijaństwa. Dopiero wiele setek lat później Dante wykoncypował w swojej Boskiej Komedii, że może chociaż dzieciom nieochrzczonym łaskawie się cierpień oszczędzi, wrzucając je w limbo, no ale to przecież fanfik wg. protestantów trzymających się kanonu.

Pamiętaj, że wg św. Pawła wspominanego wyżej, Bóg objawił się wszystkim ludziom jednocześnie (Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się [poganie] wymówić od winy). Jest to rozwinięcie Koh 3,11, chociaż Eklezjasta miał w tym więcej gracji i skupiał się na pozytywach.

Nie ma wywijania się od wiecznego potępienia za pomocą panie władzo jo nie wiedzioł. Wiedziałeś, bo Bóg objawił się w Twoim sercu, a jeśli go nie przyjąłeś, przeklęte będzie całe twoje jestestwo. A skoro nie chciałeś przyjąć oświecenia wewnętrznego, trzeba jak najszybciej dotrzeć do ciebie z ewangelizacyjną misją ostatniej szansy, bo Panjezus dał właśnie taką ostatnią szansę: ukorz się, uwierz we mnie, zbawiony będziesz. Nie ma to nic wspólnego z chrztem oczywiście, chrzest miał być inicjalnie tylko symbolem zerwania z dawnym życiem, ale miało go poprzedzać wewnętrzne nawrócenie. To ono jest najważniejsze dla takiego "rdzennego chrześcijaństwa", ale nie zmienia to faktu, że jego brak wywołuje konsekwencje. To, co Jezus powiedział łotrowi było tylko podkreśleniem, że to nie rytuał ostatecznie zbawia, lecz sam Bóg. Jeśli Bóg sobie łotra upodobał, to go zbawi. A jeśli nie...

Podobno to Diderot miał powiedzieć, że „ludzie dopiero wtedy będą wolni, kiedy udusi się ostatniego króla wnętrznościami ostatniego z księży”

Podobno. Podobno uważał tak jeden francuski autor piszący w prawie sto lat po Diderocie, Jean Meslier. Tyle że nawet on przypisał ten cytat "człowiekowi z gminu" a nie Diderotowi.

Zresztą abstrahując od tej króliczej nory, to bardzo sprytna zagrywka - przywoływanie ad nauseam cytatów przedstawicieli francuskiego humanizmu i milczące zakładanie, że rewolucyjny terror był w efekcie jakąś pochodną odrzucenia Boskiego Porządku (tak się biedactwa poplątały że założyły świecką religię...) . Sprzedaje się wśród tych, którzy i o samym humanizmie i o Rewolucji wiedzą tyle co nic, ale za to mimowolnie zajadają się tym, co na jej temat płodził Burke i inni konserwatyści. Nie, nie tak było. To, że humanizm zjadł własny ogon, wynikało bezpośrednio z siły reakcji wobec niego i czynników politycznych - radykalizacja postępowała w miarę opresji ancien regime'u. Dokładnie jak pisałam w innym wątku o Hamasie: islamski fanatyzm to wytwór okoliczności. I dozbrajania mudżahedinów przez USA.

Świat nigdy nie będzie idealny, ale główną przeszkodą na drodze do jego poprawy nie jest jakaś grupa ludzi myślących inaczej, a raczej nasza pycha, arogancja i chęć panowania.

To nie jest kwestia "grupy ludzi myślących inaczej". Nie walczymy dziś z ludźmi per se, tylko z narracją która usprawiedliwia i legitymizuje mizoginię, rasizm, ludobójstwo i kolonializm, czyniąc te okropieństwa uzasadnionymi z eschatologicznego punktu widzenia. Nie mam ochoty mordować żadnego chrześcijanina, mam zresztą ten luksus że nie muszę, bo nie żyję w czasie wojny domowej w Hiszpanii, gdy bogobojni chrześcijanie denuncjowali przeciwników politycznych faszystów i skazywali ich na śmierć. Nie mam w sobie nawet chęci odwetu na rodzimych katabasach, wystarczy mi że oddadzą swoje majątki i zostaną pozbawieni statusu i pozycji, z której mogą zatruwać swobodnie dyskurs publiczny i nim manipulować dla swoich celów.

Celem anarchizmu nie jest zabicie politycznych przeciwników, tylko neutralizacja ich zdolności do czynienia nam krzywdy. Żaden anarchista nie powinien fiksować się na zabijaniu ani krzywdzeniu kogokolwiek. To jest walka z władzą i hierarchiami po to, by te hierarchie osłabić i pozbawić wpływu na nas. A że spora część tej walki dzieje się w sferze symbolicznej, to symbole będą atakowane, dekonstruowane, rozbijane i ośmieszane. Bo tylko tak można je osłabić i odebrać im legitymację, którą dzierżą niezasłużenie (no tak, chrześcijaństwo miało wiele wypaczeń, ale u zarania to przecież taka ładna idea...).

To nie jest walka z ludźmi "myślącymi inaczej" tylko walka ze strukturami władzy materialnej oraz symbolicznej - obie uzupełniają się dziś w doskonałej symbiozie. Władza materialna egzekwuje swoją siłę i zwierzchnictwo nad ludźmi. wykorzystując między innymi język i retorykę religijną. Albo podskórne, przekazywane kulturowo przekonania, które wzięły się z tej religii, ale w XXI wieku są sprzedawane w nowym opakowaniu, zsyntetyzowanym w retoryce z dawnym humanizmem, ale wciąż reprodukującym głęboko tkwiące uprzedzenia. Rozwijałam to bardzo obszernie w wątku, w którym inny kolega chciał mnie za wszelką cenę przekonać do światopoglądu chrześcijaństwo tak - wypaczenia nie.

Nie, jedno z drugim nie może się komputeryzować na poziomie innym niż indywidualna filozofia jednostki (to, że AKURAT TY uznajesz Boga za jedyną dopuszczalną formę władzy i hierarchii i że jakoś sobie te sprzeczności godzisz, nie zmienia faktu, że są to sprzeczności - akceptowanie zwierzchnictwa nad sobą, zwłaszcza scharakteryzowanego tak jak bóg chrześcijański, ZAWSZE pociąga społeczeństwo w stronę akceptacji idei "sprawiedliwych hierarchii", podczas gdy żadne hierarchie nie są sprawiedliwe w sensie społeczno-politycznym). Do jednostek nie mam nic, ale do wprowadzania przez nie tej retoryki do dyskursu mam już absolutnie wszystko i nie mam zamiaru na to pozwalać w anarchizmie. Co nie przeszkadza mi doceniać zasłużonych dla anarchizmu postaci takich jak Dorothy Day czy ruchów jak Diggerzy: ale właśnie za to, że swoją działalnością de facto zaprzeczały filozofii która je ukształtowała. Day była najsilniejsza tam, gdzie stawała okoniem chrześcijańskim założeniom, a najsłabsza tam, gdzie sama im ulegała (demonizacja seksu czy aborcji). Diggerzy byli najsilniejsi tam, gdzie zamiast po chrześcijańsku machać ręką że "świat nigdy nie będzie idealny", próbowali go stworzyć dla siebie.

Jeśli ci dobrze z myślą, że jest sobie dziadek na chmurce który cię kocha - super. Mi dobrze z myślą, że może kiedyś przyleci do mnie Doktor z Doctor Who i będziemy razem latać po wszechświecie i zwiedzać dziwne miejsca w czasie i przestrzeni. Lubię sobie wyobrażać, że ktoś taki istnieje. Jeśli mi to wyśmiejesz, nie obejdzie mnie to zbytnio, bo zdaję sobie sprawę, że to tylko głupotka w mojej głowie, skupiająca obraz jakichś nadziei, frustracji i tak dalej. Ale przede wszystkim: Doctor Who nie jest włączony w system dominacji politycznej i nie jest używany przez władzę lub kapitał do uzasadnienia najgorszych możliwych okropieństw. To tylko serial telewizyjny.

A jednak wciąż podlega krytyce, dekonstrukcji itp. tam, gdzie nieświadomie czy świadomie próbuje wnosić pewne wartości do dyskursu. I w zależności od tego, czy są to wartości z którymi będę się zgadzać lub nie, będę tej krytyki bronić - lub nie. Kiedy zarzuca się temu serialowi, że promuje trochę zbyt fanatyczną i oderwaną od rzeczywistości wersję pacyfizmu z nieciekawymi impikacjami praktycznymi to jest to krytyka którą przyjmuję i podaję dalej. Kiedy zarzuca mu się homopropagandę i tak dalej, to mieszam takich krytyków z błotem. Bo homopropaganda nie tylko nikomu nie szkodzi, ale wręcz cała kontrkultura która ją zrodziła zrobiła więcej dla burzenia istniejących porządków niż dla ich umacniania.

Zamiast płakać, że ktoś mi serial krytykuje, wolę przedstawić jasne argumenty, a nie łapać ludzi na szantaż moralny spod znaku KAŻDY WIERZY W CO INNEGO A NIE W TEGO SAMEGO

[–] [email protected] 0 points 7 months ago (2 children)

I kto tu nie rozumie co się pisze?

Ty. Ale nie rozumiesz że nie rozumiesz, więc możesz dalej pleść głupoty. :)

Moją propozycją jest zgodzić się z ogólną definicją terroryzmu i nie tracić życia na walkę o znaczenie słowa.

Terroryzm (z gr. τρέω, treo, „drżenie, obawa” oraz łac. terror, -oris „strach, trwoga, przerażenie”) – ogół agresywnych działań przestępczych nastawionych na rozgłos i wytworzenie lęku, mających na celu wymuszenie na władzy lub społeczeństwie określonych ustępstw lub świadczeń.. Serio, to jest NAJBARDZIEJ POWSZECHNIE PRZYJĘTA DEFINICJA. Wiki PL.

Different definitions of terrorism emphasize its randomness, its aim to instill fear, and its broader impact beyond its immediate victims. - wiki ENG. Litości, wystarczy samo tłumaczenie łacińskiego źródłosłowu terror. To nie mechanika kwantowa. Inb4 Wikipedia kłamie: otwórz DOWOLNY podręcznik do politologii. Dowolną pozycję o terroryzmie. Spytaj dowolnego człowieka o to, jak rozumie słowo terroryzm. Spytaj czy to, co Rosja robi w Odessie można nazwać terroryzmem. I przestań mi wciskać że to JA próbuję "zmienić powszechnie przyjęte definicje" za pomocą "filozofii".

Serio, nie chce mi się kurwa dziesiąty raz tłumaczyć tego samego. Hamas to terroryści nie dlatego, że mają dresy zamiast mundurów i DIY rakiety zamiast HIMARSów.

Atak Hamasu na imprezy kulturalne w celu wzięcia cywilnych zakładników, zabijanie nieuzbrojonych mieszkańców kibuców itp., to są działania obliczone na wywołanie strachu i osiągnięcie politycznych celów. Tak jak zamieszki w Hamburgu kilka lat temu z udziałem insurekcyjnych anarchistów miały na celu wywołanie tzw. efektu mrożącego u elit, poprzez palenie drogich samochodów, rabunki, niszczenie infrastruktury. To też terroryzm.

Oczywiście że Hamas to armia. I niczego to nie zmienia. Armie, powtarzam po raz dziesiąty, również dokonują aktów terroryzmu - wszędzie tam, gdzie celem ich działania nie jest osłabienie militarnego potencjału wroga, lecz "złamanie ducha" wśród mieszkańców atakowanych terenów. 7 października nie ucierpiały niemal żadne cele wojskowe (bo nie mogły - są zbyt dobrze chronione), zginęła tylko mała część żołnierzy aktywnej służby.

IDF dokonuje aktów terroryzmu. Codziennie, od lat. Przy czym w ich przypadku skala jest już tak zmasowana, że można to nazwać swobodnie ludobójstwem - bo przy takiej liczbie zabitych dziennie nie może chodzić o wymuszenie zmiany postaw u Palestyńczyków, lecz wybicie ich do nogi. Jedynym problemem jest logistyka. Zaraz się ujawni kolega-apologata syjonizmu i zacznie znowu pieprzyć głodne kawałki, że "to nie jest ludobójstwo", kiedy to również perfekcyjnie pasuje do definicji?

Można sobie nazywać to co robi Hamas "walką o wolność" czy "sprawiedliwym odwetem", ale nawet jeśli ocenimy to moralnie pozytywnie, to wciąż jest to terroryzm. I to raczej ty nie zawrócisz w tej sprawie publicznego dyskursu kijem, bo będzie ci bardzo trudno podać przekonujące argumenty za tym, że Hamas nie dokonuje aktów terroryzmu. Łatwiej już - moim zdaniem - wykazać, że Palestyńczycy w obliczu terroryzmu izraelskiego są skazani na te same metody. Co jest prawdziwym horrorem tej sytuacji, bo nie daje nadziei na to, że kiedykolwiek w przyszłości nastanie czas, w którym którakolwiek ze stron uzna rachunki krzywd za wyrównane. Skoro IDF uważa, że "w Palestynie nie ma cywilów" i że każde dziecko jest potencjalnym przyszłym zbrodniarzem, to w efekcie palestyński opór staje się tak samo zaciekły i fanatyczny. I skazany na nakręcanie spirali przemocy. I o tym można mówić i o tym próbuję mówić, tłumacząc bezskutecznie do rozsądku tut. koledze o ksywie Spluwa, tak bardzo zafiksowanemu na prawdopośrodkizmie, że w efekcie robiącemu krecią robotę i pomagającemu zewnętrznym czynnikom rozmontować polski ruch lewicowy w oparciu o urojenia o antysemityzmie. Mówić o tym, że terroryzm Hamasu to dziś jedyna realna forma odpowiedzi na terroryzm izraelski. Wskazywać, kto jest za to odpowiedzialny i kto jest winien tej sytuacji. Otwierać oczy takim misiom o małym rozumku jak autor tego posta, które albo z cynizmu albo ze zwykłej głupoty grają w groźną dezinformacyjną grę.

Spin, że "dla jednego terrorysta to dla drugiego bojownik o wolność" można od biedy kręcić kiedy akurat nie ma żadnej terrorystycznej akcji na bliskim horyzoncie dziejowym. A nie kiedy masz filmy propagandowe zrobione przez sam Hamas, szczycące się metodologią ataków i pokazujące jasno co jest ich celem. Trzeba to traktować jak smutną rzeczywistość, a nie coś, co wypada opiewać i się tym zachwycać, jak jeden edgy kolega w wątku który już zaczyna pieprzyć że w obecnej sytuacji "antysemityzm jest koniecznością". Nie ma natomiast po co prześcigać syjonistów w konkurencji robienia fikołków i w usilnym przekonywaniu wszystkich, że "to są normalne działania wojenne". Nic w tym konflikcie nie jest ani trochę normalne.

Jak się tak będziemy zapędzać to skończymy jak ten ćwierćinteligent Jarosław Pietrzak sugerujący bez cienia żenady, że według niego cały 7/10 to był inside job bo jemu z poszlakowych dowodów (źródło: Instytut Danych z Dupy) wychodzi mu, że te wszystkie ofiary śmiertelne to Izrael sam pozabijał dla efektu. Zupełnie przypadkowo jego ideologiczni koledzy pieprzą te same bzdury o masakrze w Buczy i innych zbrodniach rosyjskich, a Kurdów nazywają agentami imperializmu. Większość normalnych ludzi ich wyśmiewa. W tym ja. Nie chcę staczać się do ich poziomu.

[–] [email protected] 2 points 7 months ago

Podoba mi się że Finowie w ogóle się nie pierdzielą ani nie czekają na "oficjalną wypowiedź przedstawiciela FR" tylko od razu abordaż i przejęcie jednostki.

view more: ‹ prev next ›